Od zawsze uważałam się za sportsmenkę. Przez prawie całe życie grałam w tenisa, brałam udział w turniejach w całym kraju. Należałam także do reprezentacji mojej uczelni w tenisie.
Treningi i rywalizacja nie tylko odgrywały bardzo ważną rolę w moim życiu przez lata, ale także w dużej mierze ukształtowały mnie jako człowieka.
Dzisiaj nie mogę już być taką sportsmenką, jak kiedyś ze względu na przewlekłą migrenę. Kiedy tylko zacznę wykonywać ćwiczenia o umiarkowanej intensywności, natychmiast pojawia się migrena. Często jestem zmuszona spędzić kilka dni w łóżku nawet po czymś tak prostym, jak kilka pajacyków. Ostatni raz, kiedy poszłam pobiegać, miał miejsce około trzy lata temu.
Pamiętam to dokładnie. Pierwsze kilka minut joggingu było całkiem sympatyczne, ale wkrótce migrena dała o sobie znać i przypomniała mi, że nie mogę już robić takich rzeczy. Napad migreny nadszedł w ciągu kilkunastu minut i przykuł mnie do łóżka na całe dwa dni.
Aby utrzymać aktywność fizyczną na tyle, na ile jest to możliwe, a jednocześnie zadbać o mój nękany przez migrenę mózg, zostałam zmuszona do wymyślenia rozwiązań, które pozwalają mi utrzymać ciało w dobrej kondycji pomimo sprzeciwów płynących z mózgu.
Należy pamiętać, aby swoje aktywności fizyczne skonsultować najpierw z lekarzem. Oto garść wskazówek, jak utrzymać aktywność:
Na jogę składają się ćwiczenia o niskiej intensywności, dlatego mogę trenować bez przekraczania moich granic. Mój instruktor puszcza podczas zajęć jogi muzykę rap. Jej dźwięk mógłby być zbyt agresywny dla niektórych osób cierpiących na przewlekłą migrenę, ale ja uwielbiam taki akompaniament do ćwiczeń jogi – świetnie się przy tym bawię. Jedna rzecz, na którą muszę zwrócić uwagę, to ćwiczenia wymagające stania na rękach czy pozycji do góry nogami mogących wywołać u mnie migrenę. Omijam te ćwiczenia i przeczekuję je w pozycji dziecka lub popijam w tym czasie wodę.
Mieszkam w dużym mieście, dlatego moim preferowanym sposobem przemieszczania się jest chodzenie pieszo. Oznacza to, że moja droga do pracy i z powrotem to 20-minutowy spacer rano i po południu. Chodzę też pieszo na lunch i na wszystkie zajęcia w czasie wolnym, co oznacza, że każdego dnia chodzę co najmniej przez godzinę. Chodzenie to dla mnie najprostsza forma treningu (i docierania do różnych miejsc) niewywołującego dodatkowych napadów migreny.
Bardzo chciałabym wrócić do czasów, kiedy regularnie rywalizowałam w turniejach tenisowych, ale na dzień dzisiejszy nie ma takiej możliwości. Z tego powodu od czasu do czasu staram się zagrać relaksacyjnie mecz w debla przyjaciółmi. Podczas takich rozgrywek spędzamy więcej czasu przygotowując się do serwisów i odbić, niż faktycznie rywalizując ze sobą. Jeśli migrena zdarzy się mimo zachowania środków ostrożności, nie mam problemu z wcześniejszym położeniem się spać.
Kiedy tylko mam możliwość, wybieram opcje, które zapewniają mi nieco więcej aktywności. Przykładowo, często chodzę po schodach, zamiast korzystać z windy czy ruchomych schodów. Pomaga mi to, że mieszkam w apartamentowcu i nie mam wyboru – aby dostać się do mojego mieszkania, muszę pokonać kilka kondygnacji za każdym razem, gdy wracam do domu. W pracy staram się stać z tyłu podczas dłuższych spotkań i wykorzystuję pulpit do pracy na stojąco. Każdy drobny krok się liczy.
Chociaż bardzo tęsknię za sportową rywalizacją, mam nadzieję, że pewnego dnia uda mi się ujarzmić moje migreny i będę w stanie powrócić do grania w tenisa w zawodach. Korzystanie w międzyczasie z mniej intensywnych form aktywności sprawdza się w moim przypadku doskonale.
PO/GTV/20/0079
Dzień dobry!
Jestem Neuron - asystent strony migrena.pl. Zachęcam do zadawania mi pytań dotyczących treści na tej stronie.